Autor o sobie

Zbigniew Chrostek

Cykle moich obrazów powstają latami. Do wielu motywów wracam, bo wciąż
mam wrażenie, że nie wyczerpałem tematu lub nie powiedziałem jeszcze
najważniejszego. Zresztą z biegiem lat zmienia się mentalność, pewne cechy
łagodnieją inne ostrzą się jak wzrok po założeniu okularów. Generalnie z wiekiem
nabieramy dystansu i rutyny tracąc nieco na temperamencie, co nie
wyklucza, mam nadzieję, wyrazistości. Myślę, że cechą immanentną moich
prac jest swoista cisza. Cisza niewykreowana, raczej podświadomie zawieszona
w przestrzeni obrazu jak wyraz niepewności, znak zapytania. To mój lapidarny
komentarz do świata materialnego, ale na jego kresach, gdzie zmysłowość graniczy
z jakąś otchłanią, której bez odniesień do zmitologizowanej duchowości nie
potrafię zdefiniować. Podróże, zwłaszcza do strefy śródziemnomorskiej, zostawiły
trwały ślad na moim malarstwie. Teraz, kiedy mieszkam prawie na wsi, do wielu
dóbr mam utrudniony dostęp. Cieszę się spokojem życia prowincji, która wciąż
mnie zadziwia. Tęsknię czasem do miast, w których mieszkałem, zwłaszcza
do Wrocławia, najlepszego ze wszystkich. Ale do Gdańska też mi blisko. Zakopane
bardzo się zmieniło od moich lat młodzieńczych. Nawet Góry wydają się jakieś
inne i nie moje pod ciągłym i ciężkim oblężeniem turystów. Zaś Górny Śląsk,
moja mała ojczyzna, dziedzictwo kulturowe i genetyczne, jest mi dość odległy
z powodu mgły spowijającej pamięć dzieciństwa. Katowice odkrywam od nowa
jako nowoczesną metropolię, ale nie czuję się tam jak u siebie. Zastanawiam
się czy gdziekolwiek czuję się „u siebie”. Z całą pewnością nie. Jestem typem
nomada, który wszędzie jakoś się urządzi, ale nie zagrzewa miejsca na zawsze.
„Kontrapunkt” – głównym motywem tego cyklu jest zmurszały betonowy
falochron wykorzystany przez morskie ptaki jak loża, trybuna honorowa, miejsce
obserwacji, zadumy… może jakiejś animalistycznej refleksji.
„Widma” – cykl zainspirowany wrakami okrętów, kanonierek, samolotów…
Doczesne szczątki zżarte przez morską sól, poniechane na mieliznach, z niematerialnym
wspomnieniem po sobie.
„Nieużytki” – cykl, który w dużej mierze wynika z poprzednich wizji. Równie
niepotrzebne rzeczy, wciąż jednak estetyczne, choć często zaniedbane i porzucone.
Dla malarza ciągle użyteczne i pełne treści…
„Fale” – niepokojąca, uwodząca energia, złe wieści ze stref sejsmicznych…
„Pejzaż architektoniczny” – raczej obok głównej ulicy i zgiełku, bardziej w zaułku,
oficynie, czasem ponad głowami przechodniów, tam gdzie człowiek zagląda
rzadko, lub w ogóle, a widok znany jest tylko gołębiom i bezdomnym kotom.
„Pustka”
„Stany świadomości”